sobota, 9 listopada 2013

Się działo!

Nie wiem czy to ta jesienna depresja, czy to po prostu i najzwyczajniej w świecie moja własna osoba, ale to co miałam nadzieję, że minęło znów powróciło. Dziwny ten stan, coś między rzeczywistością, a snem. Próbuję jakoś ogarnąć tą chorą sytuację, ale niestety nie jest to takie proste. Szłam przez ten pełen barw świat z uśmiechem na ustach, choć wenątrz nigdy nie mieszkało we mnie słońce. Starałam się jak mogłam, dla siebie i dla was, ludzi. Pierwsza porażka rzuciła mnie na kolana, podniosłam się jednak szybko i uparcie podążałam przed siebie. Druga porażka powaliła mnie na glebę, trochę ciężej było się podnieść, trochę trudniej się otrząsnąć, jednak i tym razem z podniesioną głową upierdliwie parłam na przód. Trzecia porażka przygwoździła mnie do podłoża tak bardzo, że nadal czuję w ustach jej gorzki smak. Rankiem po raz kolejny otworzę oczy, spojrzę w lustro i choć zobaczę wrak człowieka znów wyjdę z domu dumna jak paw. To moje przekleństwo. Nie poddam się, ale wszelkie zło jakie mnie spotka będę przeżywać po stokroć. Truć się jadem, aż w końcu sama wbiję sobie nóż w plecy. Cios zadany własną ręką, będzie ostatnim, bo nie podniosę się już więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz